Ataki na TVN24, jedną z największych stacji telewizyjnych w naszym kraju, są niemal codziennością. Często osoby, którym nie podoba się ich przekaz, swoje niezadowolenie wyrażają za pomocą social mediów. O krok dalej poszedł premier, który bezpardonowo uderzył w stację podczas konferencji w Krynkach (województwo podlaskie). Wszystko zaczęło się od pytań, jakie zadała mu dziennikarka.
W niedzielę na granicy z Białorusią odbyła się konferencja z udziałem szefa polskiego rządu. Pod sam koniec pytania mogli zadawać dziennikarze, wśród nich była reporterka TVN24, Marta Abramczyk. Dziennikarka wspomniała m.in. o słowach, które padły niedawno na wiecu partii rządzącej o tym, że „atakowana jest suwerenność Polski”. „Kto zdaniem pana atakuje? Gdzie jest ten wróg? Czy to Unia Europejska, czy Wschód?” – wypytywała. To właśnie po jej pytaniu Mateusz Morawiecki uderzył w stację, sugerując, że nie pokaże ona całej jego wypowiedzi i ją utnie. Także w dalszej części konferencji nie szczędził on uszczypliwych słów w kierunku TVN24. Jego słowa nie pozostały bez odpowiedzi. Na wizji mocne oświadczenie odczytał Radosław Mróz.
„Panie premierze, doskonale rozumiemy, że może pan nie lubić pytań, że pytania mogą się panu nie podobać, że z niektórymi pytaniami może pan się czuć niekomfortowo, ale może pan zobaczyć w TVN24, że cała pana wypowiedź została wyemitowana i wszyscy nasi widzowie mogli jej posłuchać. Nie wycinaliśmy pana wypowiedzi, mimo pana sugestii, a niektórzy, co może także pan znaleźć taką informację i przykład, np. wycinają serduszka Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. To tak, by było to jasne. Rolą TVN24 i wszystkich dziennikarzy i dziennikarek jest to, by takim ludziom jak pan, czyli ludziom sprawującym realną władzę, zadawać pytania. Chociaż, to rozumiemy, te pytania mogą się panu nie podobać” – przekazano.