Z pewnością nie tak wyobrażał sobie zakończenie ciężkiego tygodnia. W trakcie swojego wystąpienia na mównicy, które miało miejsce w piątkowy wieczór, niespodziewanie wyłączono mu mikrofon. Jakby tego było mało, następnie oberwało mu się od sfrustrowanego mecenasa, który trzema słowami był dla niego wręcz bezlitosny.
W piątek na Wiejskiej odbyła się bardzo burzliwa dyskusja, która dotyczyła podkomisji Antoniego Macierewicza badająca przyczyny katastrofy smoleńskiej. Były szef MON miał okazję podzielić się własnymi przemyśleniami na mównicy Sejmowej, jednak takiego obrotu wydarzeń się nie spodziewał. Na kończący czas zwróciła mu uwagę Dorota Niedziela, wicemarszałek Sejmu. „Przepraszam bardzo! Dwie godziny można mnie atakować i kłamać, a ja nie mogę…” – zareagował były szef MON.
To wtedy, zdecydowano się wyłączyć mu mikrofon. „Dziękuje bardzo, proszę zejść z mównicy” – zwróciła się do niego Niedziela. Jeszcze przez chwilę Macierewicz próbował przemawiać, co nie spodobało się mecenasowi Romanowi Giertychowi. Wstał i wygarnął on politykowi PiS prosto w twarz trzy słowa. „Będziesz Pan siedział” – powiedział, po czym opuścił salę plenarną.